![]() |
Richard Morais
"Podróż na sto stóp"
Wydawnictwo : Bellona
Data premiery : 25.09.2013
Ocena 6/10
|
Gdy zobaczyłam
zwiastun filmowy, stwierdziłam, że to może być zabawny film,
idealny na leniwe popołudnie. Gdy w księgarni zobaczyłam tą
książkę w promocji, stwierdziłam „czemu nie”, no i nabyłam
egzemplarz naprawdę przedziwnej historii. Od razu w tym miejscu
zaznaczam, że wystawienie tej książce obiektywnej czy nawet
subiektywnej oceny jest chyba niemożliwe.
Hassan Haji to
chłopak pochodzący z rodziny z tradycjami. Od dziecka został
obdarzony dosyć osobliwym smakiem, który w rzeczywistości był
jego ukrytym talentem do gotowania. Urodził się w Mumbaju i właśnie
tam zaczyna się jego trudna historia. Hassan opowiada nam swoje
życie, widziane oczami utalentowanego chłopca drugiego z sześciorga
dzieci, a opowieść kończy dopiero w momencie, gdy w kulinarnym
świecie osiąga sukces.
„Dzieje
rywalizacji restauracji i desperackich zabiegów o gwiazdki Michelin
zostały tu przecudownie opowiedziane. Richard Morais zabiera swoje
ekscentryczne postacie i kuszące przepisy w nieprawdopodobną podróż
od Indii po Francję. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem tak
wyrafinowanych zmysłów – nawet zapachu – perfekcyjnie oddanych
słowami. Aromaty wyśmienitej kuchni płyną stronicami. Nie czytaj
tej książki, jeśli jesteś głodny. Bo ją zjesz.”
Simon Beaufoy,
zdobywca Oskara,
autor scenariusza do filmu
„Slumdog.
Milioner z ulicy” → na marginesie, to był naprawdę dobry film
=D
Książka dzieli
się na cztery części, które jednocześnie są miastami, do
których podróżuje główny bohater → Mumbaj, Londyn, Lumiere,
Paryż.
Jeśli chodzi o
ocenę części „Mumbaj” i „Londyn” mogę napisać jedno →
TRAGEDIA . Gdyby cała książka wyglądała w ten sposób dałabym
jej 1 i błagała bym nigdy więcej nie musiała jej oglądać.
Szczerze mówiąc po przeczytaniu tych 82 stron byłam tak załamana,
że nie chciałam czytać już dalej, bo czym ta książka mogła
mnie zaskoczyć? Jednak cały czas zerkałam na tylną stronę
okładki i informację :
„Podróż
na sto stóp to aromatyczna komedia, którą wyreżyserował Lasse
Hallström,
twórca takich hitów jak „Czekolada” i „Co gryzie Gilberta
Grape'a”. W roli dystyngowanej Madame Mallory, nagrodzona Oscarem
Helen Mirren. Ekranizacja bestsellerowej powieści wyprodukowana
została przez Stevena Spielberga i Oprah Winfrey”.
Wierzyłam, że
jeśli oni wyprodukowali ten film, to musieli coś zobaczyć w tej
książce. I tylko to powstrzymało mnie od odłożenia jej na półkę.
Narratorem w
książce jest Hassan Haji, który opowiada nam swoją historię. O
swoim życiu w Mumbaju, poznawaniu pierwszych smaków w skromnej
rodzinnej restauracyjce, o kłopotach, rodzinnych rozterkach,
rozpaczy i cierpieniu, a także o ucieczce do Londynu. „Mumbaj”
naszpikowany jest przypisami, które raczej irytują swoją ilością
niż wspierają wygodne czytanie. Na marginesie jest to zabawne, bo w
dalszych rozdziałach czasem by się przydały, a jak na złość ich
nie ma. Idąc dalej mamy „Londyn”, rodzina nie mieszka w nim nie
wiadomo jak długo. Hassan znowu poznaje smaki, uczy się życia w
Europie i korzysta z jego uroków. Następnie rodzina znowu ucieka i
zatrzymuje się w Lumiere i nagle szok, bo książka zaczyna się
robić cudowna!
W Lumiere rodzina
budzi się z otępienia, zakładają małą hinduską restauracyjkę,
w której gotować będzie właśnie Hassan. Niestety na ich
nieszczęście otwierają ją naprzeciwko dwugwiazdkowej restauracji
Madame Mallory, która mówiąc delikatnie nie jest tym zachwycona.
Ta starsza pani o niewiarygodnie egocentrycznym usposobieniu staje
się ich koszmarem. Próbuje im utrudnić życie, jak tylko może, a
robi to w niezwykle wyrafinowany sposób. Dlaczego? Dlatego, że
Hassan posiada niesamowity talent, który zdarza się raz na jakiś
czas, a ona tego talentu nie posiada, co doprowadza ją początkowo
do szału. W końcu gdy doprowadza do tragedii, robi coś czego nikt
się nie spodziewa. Przyjmuje Hassana do siebie na naukę → co
swoją drogą wcale nie było takie łatwe, i uczy go wszystkiego co
sama potrafi.
„Lumiere” to
najlepszy rozdział tej książki, po prostu mistrzowski! O Madame
Mallory nie zapomnę nigdy. Kreacja tej postaci jest fenomenalna.
Podobnie ojciec Hassana, który nagle budzi się do życia ze swoim
niepoprawnym językiem, wielką tuszą i determinacją, której można
mu tylko zazdrościć. Za samą tą część dałabym 10!
Gdy Hassan dostaje
pracę w restauracji w Paryżu książka znowu robi się trochę
nudniejsza, jednak wciąż gdzieś towarzyszy nam Madame Mallory i
ojciec Hassana, którzy ubarwiają tą historię. To w Paryżu Hassan
zakłada swoją restaurację, to tu poznaje swojego prawdziwego
przyjaciela Paula, który po swojej śmierci daje mu przepiękny dar
→ szansę na ujawnienie swojego talentu. I tak Hassan Haji w
restauracji o przezabawnej nazwie „Wściekły pies” zdobywa
upragnioną trzecią gwiazdkę Michelina, kończąc tą nietuzinkową
historię.
Moja ocena to 6,
ani mało, ani dużo. Tak jak napisałam na początku nie da się
ocenić tej książki, ze względu na ogromne różnice pomiędzy
samymi rozdziałami.
Co do filmu
niestety jeszcze go nie widziałam, ale zamierzam go obejrzeć,
dlaczego? Uważam, że jeśli reżyserowi udało się skrócić
„Mumbaj”, „Londyn”, rozciągnąć do granic możliwości
„Lumiere” i zakończyć krótko „Paryż”, będzie to naprawdę
cudowny film, przy którym wszyscy będą się wspaniale bawić, no
ale zobaczymy.
![]() LUBIMY CZYTAĆ NA KANAPIE Książka bierze udział w wyzwaniu "Kiedyś przeczytam" Link do posta głównego ![]() |
A tak jeszcze na marginesie :
1. Nowe działy na blogu :
- Lista BBC -> klik
- Wymiana książek -> klik
2. Już mam nową Anne Rice i niebawem recenzja, a będąc już na 200 str wiem, że nie będzie to zła książka =D
3. Blog istnieje od 18.07, ale otwarty został w zasadzie około 27.07. Ma więc już miesiąc i aktualnie posiada 17 obserwatorów oraz 1727 wejść, chciałabym BARDZO PODZIĘKOWAĆ =D
8 Komentar
Słyszałam o tym filmie i choć wybieram się do kina to nie na ten seans. Gustuję w innych typach filmów, ale książkę kiedyś na pewno przeczytam :)
Balasczasem warto dać książce szansę, ja zawsze czytam magiczne 100 stron ;) Jeśli było warto, a moje wyzwanie Cię zmobilizowało to gratuluję ;)
BalasPo książkę może nie sięgnę, ale za to film z chęcią obejrzę :)
BalasPrzyznam szczerze, że potrafisz swoją recenzją pożądnie zainteresować! :)
BalasBardzo miło mi to czytać :)
BalasA ja i tak mam bardzo wielką ochotę przeczytać tę książkę:) Nie wiem dlaczego, ale zauroczyła mnie już ona w dniu premiery. A film także koniecznie muszę zobaczyć. Widziałam "Czekoladę" i byłam oczarowana:)
BalasZdecydowanie nie dla mnie. Mam ostatnio dość książek, przy których się tylko ziewa, a jestem pewna, że przy tej tak bym właśnie robiła. :)
BalasMam ją w planach ;)
BalasDziękuję za podzielenie się swoją opinią.
Postaram się jak najszybciej odpowiedzieć :)