Dwa miesiące temu za granicą
miała miejsce premiera książki „Reincarnation Blues” autorstwa Michaela Poore’a.
Mimo że jak już wiecie nie śledzę z dużą gorliwością nowości literackich poza
Polską, to zwróciłam uwagę na tę pozycję ze względu na zachęcającą recenzję cudownej
Robin Hobb. Jakie było moje ogromne zdziwienie, gdy niecałe dwa miesiące po
premierze zagranicznej ujrzałam ją w zapowiedziach u wydawnictwa Prószyński i
S-ka. Nie trzeba mnie było długo namawiać (a nawet wcale namawiać!) bym
sięgnęła po tę książkę. Zwłaszcza, że projekt polskiej okładki wygląda
przepięknie. Niestety, nie zaprezentuję Wam jak książka wygląda fizycznie, ale
zapraszam Was na jej recenzję i porcję zdjęć e-booka!
Tytuł: Dziesięć tysięcy żyć
Autor: Michael Poore
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Premiera: 24 października 2017 r.
Premiera: 24 października 2017 r.
„Oto opowieść o mędrcu imieniem Milo.”
Co się dzieje po naszej śmierci?
Dokąd trafiamy?
Czy dane nam będzie przeżyć życie jeszcze raz?
Jaki jest cel naszego istnienia?
Milo przeżył już prawie
dziesięć tysięcy żyć. Mimo mądrości, którą zdobył podczas minionych żywotów,
nie osiągnął jednak Doskonałości. Zostało mu jeszcze 5 szans – 5 żyć, by
osiągnąć cel i stać się jednym ze wszystkimi. Jeżeli zawiedzie pogrąży się w
Nicości. Dusza Milo jest jednak rozdarta między pragnieniem doskonałości a miłością
do swojej ukochanej Śmierci, która woli gdy nazywa ją Suzie. Będzie musiał
znaleźć drogę do pogodzenia tych dwóch pragnień lub pozwolić jednemu z nich
pochłonąć się całkowicie.
„Żył chwilą, każdą chwilą, w poczuciu pełnego sensu i spokoju. Nieustannie medytował, choć nie miał o tym pojęcia”
„Dziesięć tysięcy żyć” jest
pełne kosmicznie perfekcyjnych sprzeczności. W powieści znajdziemy chwile
chwały, szaleństwa, radości, smutku i boskiego uniesienia. Michael Poore urzekł
mnie swoim poczuciem humoru. Nie raz uśmiechnęłam się pod nosem podczas
lektury. Jego unikalny styl pisania czasem figlarny, czasem wytworny, ale
zawsze wdzięczny sprawia, że powieść czyta się szybko i dobrze.
Sama książka wydaje się być
skonstruowana dość chaotycznie. Przeskakujemy od jednego do drugiego życia
naszego bohatera. Zastosowany przez autora taki „nie-schemat” powieści sprawia,
że mimo podpisanych dokładnie rozdziałów, można się trochę pogubić. O każdym z
żywotów Mila można by było napisać osobną powieść, jak i o życiu każdego
człowieka. Jednak autor nie daje nam ani chwili wytchnienia i ukazuje nam tylko
ważniejsze momenty z tych żywotów, żebyśmy mogli zrozumieć głównego bohatera. Każde
przeżyte przez niego życie dodaje coś do jego rozwoju jako duszy. Widzimy Mila
w jego najlepszych i najgorszych chwilach, co w pełni ukazuje nam ludzkie
słabości, ale również umiejętność osiągania wielkości.
„To pierwsza zasada nauki wartościowych rzeczy: trzeba mieć dużo cierpliwości.”
„Dziesięć tysięcy żyć” jest powieścią, która
pod symbolami kryje głębsze przesłanie. Autor głównym filarem tej historii
czyni reinkarnację. Mimo że jest w literaturze ten wątek występował już nie
raz, to w tą powieść wpasowuje się idealnie i przede wszystkim nie jest
odczuwalne zużycie tematu. Nie wiem, czy zostało to przeze mnie dobrze
odczytane, ale doceniłam wyraźną interpretację teorią idei Platona, który
uważał, że świat postrzegany nie jest realny, jest odbiciem prawdziwego świata
idei. Michael Poore wykorzystał to czyniąc przedstawione w powieści Zaświaty,
do których trafia dusza po śmierci, światem idei. Bardzo spodobała mi się ta inspiracja myślą
starożytnego filozofa, jak i wizja świata zmarłych przedstawiona przez autora.
Poore ukazuje nam swoją wizję zaświatów, nadając tym samym sens istnienia
wszystkich żyjących stworzeń. Niesie to ze sobą pozytywne i piękne przesłanie,
które motywuje do czynienia dobra i zmiany na lepsze.
„Śmierć to przecież tylko drzwi. Przechodziło się przez nie wiele razy, ale nadal przeraża większość ludzi”
Na koniec chciałabym wspomnieć
o wątku romantycznym, który niestety, moim zdaniem, wypadł w powieści
najsłabiej. Gdyby autor poświecił więcej stron na rozwinięcie tego wątku, to
mógłby uzyskać efekt, który najpewniej miał zamierzony. Jednak przez to, że
miłość duszy i Śmierci, została w taki dość pobieżny sposób nam pokazana trudno
nam odczuć głębię tej relacji. Piękny wątek śmierci, nieodłącznej smutnej towarzyszki
wszystkiego co żywe, która pokochała życie i to czym dzięki niemu dusza się staje.
Jednak przyznam się Wam, że mimo wad,
zaangażowałam się w relację Milo i Suzie i trzymałam za nich kciuki, by
odnaleźli drogę do bycia razem.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka!
0 Komentar
Dziękuję za podzielenie się swoją opinią.
Postaram się jak najszybciej odpowiedzieć :)