Bardzo długo czekałam by w końcu
zabrać się za „Buntowniczkę z pustyni”. Atakujące mnie już od ponad roku w
większości pozytywne opinie oraz ta piękna i błyszcząca okładka nie dawały mi o
sobie zapomnieć. Sprawiło to, że popełniłam największy błąd jaki czytelnik może
popełnić w stosunku do nieprzeczytanej książki – miałam bardzo duże oczekiwania.
Nie zawiodłam się jednak całkowicie na
tej historii, jednak parę rzeczy sprawiło, że poczułam ukucie rozczarowania, o
których wierzę, że zapomnę przy lekturze następnych tomów. Póki co, zapraszam
Was na „Buntowniczkę z pustyni” i dołączenie do rebelii!
Tytuł: Buntownicza z
pustyni
Autor: Alwyn Hamilton
Wydawnictwo: Czwarta
Strona
Nastoletnia Amani jest gotowa
zrobić wszystko by wyrwać się z swojej rodzinnej osady Dustwalk. Położone na
rubieżach miasteczko, w którym piasek wchodzi w każdą szczelinę, a kobiety
praktycznie nie mają wpływu na swoje życie i przymuszane są do małżeństw
zawieranych w interesach nie wydaje się dobrym miejscem do życia. Apodyktyczny
wuj już planuje dla niej małżeństwo, przez co Amani wie, że nie zostało jej już
dużo czasu na zrealizowanie planu ucieczki. Jej przepustką do wolności może być
wygrana pieniężna w zawodach strzeleckich, jednak do zawodów przystępuje tajemniczy
cudzoziemiec – Jin, któremu równie mocno zależy na wygranej. Chyba dokładnie
przemyślany plan ucieczki Amani będzie musiał ulec zmianie…
Już na wstępie muszę stwierdzić,
że za moje w pewnym stopniu rozczarowanie odpowiedzialne jest tłumaczenie
książki. Już w pierwszych rozdziałach mamy scenę, gdzie przebrana za chłopca
główna bohaterka – Amani, zwraca się do kogoś w przebraniu i używa czasowników
w stosunku do siebie z końcówką „– łam”. Rozumiem, że w języku angielskim nie
ma rozróżnienia na rodzaj męski albo żeński w pierwszej osobie liczby pojedynczej,
ale niestety w języku polskim już tak. Przez co scena, w której Amani udaje
chłopca jest dla mnie przez złe tłumaczenie wręcz absurdalna. Podczas lektury
zauważyłam perę takich zgrzytów w samych zdaniach, które uważam za kolejne błędy
w tłumaczeniu. Możecie powiedzieć, że jestem czepliwa, ale takie rzeczy zawsze
w pewnym stopniu odbierały mi pełną radość z lektury i czuję się w obowiązku o
nich Wam powiedzieć. Zawsze podchodzę do książek tłumaczonych jako do, w pewnym
sensie, osobnych dzieł, ponieważ to tłumacze odgrywają bardzo dużą rolę w tym,
jak czytelnik odbierze powieść zagranicznego pisarza. My jako czytelnicy możemy
tak naprawdę doceniać pomysł, świat przedstawiony i tępo prowadzenia akcji
przez autora, jednak słowa same w sobie i trochę również styl pochodzą od
samego tłumacza. Dlatego tak ważne jest dobre tłumaczenie książek zagranicznych
autorów. Mam nadzieję, że w przyszłych tomach ulegnie to poprawie i o „Zdrajcy
tronu” będę mogła Wam napisać już z mniejszym narzekaniem! ;)
Niezaprzeczalnie „Buntownicza z
pustyni” jest bardzo dobrze skrojoną fantastyką młodzieżową. Całą historię
czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Akcja goni akcję i naprawdę trudno
odłożyć tę pozycję na bok zwłaszcza, że pierwszy tom ma około 350 stron. Historia
Amani urzekła mnie bez reszty. Przede wszystkim ciekawy okazał się cały świat
wykreowany przez autorkę. Pustynne klimaty z baśni z 1001 nocy połączone z
akcją i wystrzałami wyjętymi wprost z Westernu, a do tego surowe muzułmańskie
zwyczaje oraz wyłaniające się z piasków demony i duchy wprost z legend. Całość
składa się na wspaniałą historię z ciekawymi bohaterami, o których z chęcią
dowiedziałabym się więcej.
Alwyn Hamilton nie przekonała
mnie również do tego głównego buntu, który został chronologicznie wcześniej wzniecony
niż ucieczka Amani z Dustwalk. Rozumiem motywy bohaterów, ale momentami miałam
wrażenie, jakby wszystko, co robili nie było poważne ani przekonujące. Co
niebezpiecznie przypomniało mi serię Dar Julii, którą piętnuję za
przedstawienie jednego z najgorszych buntów w historii literatury młodzieżowej
i fantastycznej. Mam nadzieję, że rebelia w następnych tomach nabierze realnych,
poważnych kształtów i jasno obranych celów.
Mimo że tak jak wspomniałam świat
wykreowany przez autorkę jest bardzo ciekawy, to gdzieś zabrakło mi ukazania
jego bogactwa. Przez to, że akcja w pierwszym tomie pędzi wręcz na łeb i szyję,
to nie mamy czasu bliżej przyjrzeć się tym wszystkim miejscom, w które udaje
się nasza bohaterka. Liczę na to, że w następnym tomie autorka pokaże
czytelnikom znacznie więcej.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona!
0 Komentar
Dziękuję za podzielenie się swoją opinią.
Postaram się jak najszybciej odpowiedzieć :)